poniedziałek, 26 listopada 2012

Ziemkiewicz i zło Kaczyńskiego



Rafał Ziemkiewicz przecenia swoje siły intelektualne, ma ich niewiele, o czym świadczą jego publikacje, w których wykazuje mizerię swojej argumentacji. A mimo to utrzymuje się na rynku dziennikarskim i literackim. Najwyraźniej ma takich marych czytelników, jak on sam.

W felietonie w "Rzeczpospolitej" pod marnym grafomańskim tytułem "Zbig Objawiony" pisze o swoim guru politycznym Jarosławie Kaczyński, iż "wszystko co robi Kaczyński, jest złe, i wszystko, co złe, jest robotą Kaczyńskiego".

Nie wiem, co dobrze Kaczyński robi? Ocenie podlega jego działalność polityczna, a jest znany z mówienia. Niewiele można dopatrzeć się jego roboty, bo przed kamerami nie prezentuje się z łopatą, ani z kielnią. Wówczas można byłoby orzec, czy dobrze macha łopatą, albo czy dobrze kładzie tynk kielnią.

Tego nie robi, więc nie oceniamy jego roboty, ale jego mowę. I tych niefortunnych określeń z najnowszą kalumnią "zbrodnia niesłychana, zamordowano 96 osób", nie można inaczej ocenić, jak jednostki chorobowej. Jaka to choroba? Winni wypowiedzieć się specjaliści psychiatrzy.

Może marny dziennikarz podałby, co takiego dobrego zrobił Kaczyński? Może mu wreszcie udały się zakupy (za państwową kasę) w sklepie osiedlowym? A może zrobił prawo jazdy, bądź założył konto w banku, potrafi wreszcie uruchomić komputer, etc.

Nawet jeżeli to by zrobił, to da się ledwie zaklasyfikować do powszechnych umiejętności. Każdy to potrafi. Ale nie każdy potrafi pleść takich bzdur publicznie, jak prezes PiS. Nie każdy pisarz i dziennikarz wykazuje taki marny talent, jak Ziemkiewicz.

Dlatego nie dziwmy się, że beztalencia popierają się nawzajem. Obydwaj - Ziemkiewicz i Kaczyński - nic nie potrafią. Chyba że tym czymś jest zło. To idzie Kaczyńskiemu świetnie i to zło potrafi uzasadniać Ziemkiewicz, acz bez talentu, jak w zdaniu podanym wyżej.